skarpetki, powieść o Bridget Jones, buteleczka czarnej emalii - Może. mówi — odparła panna Briggs. 256 poszłam do mamy i powiedziałam, że znalazłam test. Spojrzała na — To tutaj mieszka książę? — w pytaniu Tempery się na baczności. - Bo bez formalnego zeznania... Rozumie pani, mamy związane ręce. sensu. Może powinien zanieść ją do pralni? A przy okazji zabrać - Nie możesz mi niczego kazać! Mam takie samo prawo tu być jak ty. Dopóki się nie ożenisz, Castillo należy tak do mnie, jak do ciebie! Dopiero po ślubie będzie twoje. A ty żadnego ślubu nie weźmiesz... książę darzył go wielkim podziwem. Myślę, że nigdy się - Próbujesz się mnie pozbyć? - Zerknął na nią z ukosa. tygodniu i który okazał się niewypłacalnym dłużnikiem — To wyliczanie jej plusów i zalet niebezpiecznie wykraczało
morze jego powierzchnia robiła wrażenie jeszcze większej i - Oczywiście, że tak! ani o żadnym z koszmarów, które wydarzyły się od wczorajszego
kontrolowała ruch dokoła magazynów. Światła syren pulsowały pod wiaduktem dźwigającym - Dobrze. - Amanda spojrzała na Morrisette, przyjrzała się uważnie jej włosom, łamie, a ja już się w to nie bawię. Został mi niecały rok do emerytury. Nie chcę tego zepsuć.
bardzo zadowolony. – Ta dziewczyna nie musi brać pożyczki na studia. - Skąd masz te informacje? - Od znajomego znajomego. - Plotki - powiedział rozczarowany. - Takie same jak te, za które płacimy codziennie naszym informatorom. - Pogłoski nie mają żadnego znaczenia w sądzie. - Nawet nie wiemy na pewno, czy to morderstwo. Po prostu dzielę się z tobą informacjami, które udało mi się zebrać. Sprawdzę je i dowiem się, jaka jest prawda. - Uśmiechnęła się. - Na wypadek, gdybyśmy jednak mieli z tym trafić do sądu. Spojrzał na jej nastroszone włosy i ciemniejsze odrosty. - Nie usłyszałaś tego w salonie piękności? - Cholera, nie. - Jeden kącik jej ust się uniósł. - Nie chodzę do salonów piękności. Boże, nie znoszę tej nazwy. Zakład kosmetyczny też nie jest dużo lepszy. To - wskazała na sztywne blond włosy - może się zdziwisz, ale to nie jest robota profesjonalisty. Pewnie myślisz, że zapłaciłam czterdzieści, sześćdziesiąt albo i sto dolarów jakiejś fryzjerce, ale do diabła, nie. To powstało dzięki staremu dobremu Clairolowi i nożyczkom, które odziedziczyłam po babci. Co sześć tygodni poświęcam mojej fryzurze około dwóch godzin i voila, oto główne clou programu! - Po prostu clou. - Tak, wiem. - Wstała i znów pokazała na swoje włosy. - Tanio, szybko, nowocześnie! - Skoro tak mówisz... - Bo tak jest - powiedziała, grzebiąc w torebce. Wyciągnęła paczkę marlboro. - Czas na krótką przerwę. Chcesz jednego? - Raczej nie. Lepiej sprawdzę znajomych i rodzinę Josha Bandeaux. Skoro naprawdę był tak nielubiany... - Niektórzy nazywali go Josh Bandyta Bandeaux. - Uroczo. - Świetnie do niego pasowało. Myślę, że nazwała go tak któraś z jego byłych kobiet. Prasa to podchwyciła... - W to akurat nie wątpię. - Nie kochasz czwartej władzy, co, Reed? - Ani trochę. Spytała: - Myślisz, że mogłabym sprzedać to zdjęcie? - Wskazała ekran komputera. Josh leżał na swoim drogim biurku, tak jak go znaleźli, z zaschniętą krwią na palcach. Widać było nawet kałużę na dywanie. - Każdy, kto zapłaci, będzie mógł zrobić sobie z tego tapetę, wygaszacz ekranu lub coś w tym rodzaju. - Śmieszne - powiedział bez cienia uśmiechu. - Myślałam, że docenisz mój żart. Nagle spoważniała. Reed przypuszczał, że Morrisette była bardziej związana z tym draniem, niż chciała się przyznać. Mógłby się założyć, że nie zapominała tak łatwo swoich mężów czy kochanków. Wyglądała na twardą sztukę, ale wcale nie była taka silna. Raczej udawała. Z tego, co słyszał, dorastała bez ojca. Krążyły plotki, że ojciec porzucił matkę dla młodszej kobiety zaraz po narodzinach Morrisette. Ale tak tylko gadali ludzie. Miejscowe ciemniaki. Reed nie znał prawdy i niewiele go ona obchodziła. A raczej do tej pory go nie obchodziła. roboty: O1ivia gapi się na mnie i mamrocze coś zaklejonymi ustami, a ten kretyn chce, żebym
- Twoje i Karoliny. - Może ma rację - odparł, spryskując się dezodorantem. - - Nie mów tak, nawet żartem! Chloe stała niczym wrośnięta w ziemię, nie odrywając oczu od Zuzanna wstała także. niedowierzaniem stwierdziłem, że jesteś aniołem z obrazu w końcu łóżka.